jeszcze dwa razy, serie były długie i rozrzutne, ale niecelne, najwyraźniej posłane na oślep. I jeszcze coś: to był ciągle jeden i ten sam peem. MAT 49 mieścił trzydzieści dwa naboje i z grubsza tyle padło strzałów. To nie oznaczało jednego ścigającego, ale trochę podnosiło na duchu.<br>Wpadli między drzewa.<br>- Wa... walczymy? - Iza, tak jak oni, zatrzymała się na chwilę, obejrzała do tyłu.<br>- Ilu... widziałaś?<br>- Nie wiem... Jednego? Nie, nie... nie wiem.<br>Krótki postój ułatwił Kiernackiemu podjęcie fundamentalnej decyzji. W końcu mógł się rozejrzeć. To, co zobaczył, nie spodobało mu się, ale przynajmniej rozwiało wątpliwości.<br>- Nie po... pobiegł za nami. Cwany