Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
przechowuję w żelaznej kasetce... Za kilka lat zobaczymy, co są warte pani wróżby.

Warżańska naśladując Stiebłową także zaczęła udawać wróżkę. Przytknęła wskazujący palec do czoła i plotła takie głupstwa, że panna Aillot chichotała, jakby ją ktoś łaskotał:

- Laissez donc! - wołała raz po raz - laissez donc! On peut crever de rire!

Wala Kisłowa marszcząc nos i unosząc górną wargę przyglądała się zabawie z roztargnieniem. Po chwili podeszła do Żakowicza i powiedziała półgłosem:

- Wołodia, pan wcale nie zwraca na mnie uwagi...

Sinicyn tłumaczył coś pani Alinie i wyszedł za nią do salonu. Zauważyłem przez uchylone drzwi, że całował ją po rękach i usiłował
przechowuję w żelaznej kasetce... Za kilka lat zobaczymy, co są warte pani wróżby.<br><br>Warżańska naśladując Stiebłową także zaczęła udawać wróżkę. Przytknęła wskazujący palec do czoła i plotła takie głupstwa, że panna Aillot chichotała, jakby ją ktoś łaskotał:<br><br>- Laissez donc! - wołała raz po raz - laissez donc! On peut crever de rire!<br><br>Wala Kisłowa marszcząc nos i unosząc górną wargę przyglądała się zabawie z roztargnieniem. Po chwili podeszła do Żakowicza i powiedziała półgłosem:<br><br>- Wołodia, pan wcale nie zwraca na mnie uwagi...<br><br>Sinicyn tłumaczył coś pani Alinie i wyszedł za nią do salonu. Zauważyłem przez uchylone drzwi, że całował ją po rękach i usiłował
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego