kieszeń syropu, zdusili moje pierożki! <br>- O rety! - jęknął młodszy i szybko zasłonił sobą kompromitującą plamę na portkach brata, ale już było za późno. Dostrzegła to matka i, nieomylnym instynktem wiedziona, sięgnęła do kieszeni przestępcy. <br>- Pierożki! - krzyknęła ze zgrozą. - Nie mówiłam ci, Ksawery, że brakuje pierożków w spiżarni? <br>Hotelarz pokiwał głową. <br>- Warto by go sprać - powiedział - ale jakoś nie mam do tego serca dzisiaj. <br>A że wszyscy byli bardzo głodni, a na trybunie mówił nowy pan, szepnął do młodszego syna:<br>- Może twoich nie zgnietli, co? <br>- Proszę, tatku - powiedział malec, uprzejmie podając swoje śliczne, cudem ocalałe pierożki. Zgniecione zjedzono zresztą także. <br>Później z