Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
dół z wysoka. Nie istniało nic prócz dłoni Wędrowca, która trzymała mnie mocno, niczym kotwica. Nie trwało to dłużej niż sekundę lub dwie. Wędrowiec puścił mnie. Staliśmy na kołyszącym się pokładzie statku, w wielkim kole ułożonym ze sznura. Była to zaimprowizowana rampa do przeskoku poza przestrzenią. Przez cały czas pobytu Wędrowca na wyspie, załoga omijała starannie tę zakazaną strefę. Nikt nie miał zamiaru ryzykować połamania nóg przez pojawiający się "znikąd" przedmiot. Teraz zaczęli pospiesznie znosić pakunki pod pokład. Część żeglarzy rozwijała żagle, inni obracali kołowrót, podnosząc kotwicę. Jak najszybciej chcieli wynieść się ze smoczych terytoriów. Stałem na pokładzie otoczony mnóstwem uwijających
dół z wysoka. Nie istniało nic prócz dłoni Wędrowca, która trzymała mnie mocno, niczym kotwica. Nie trwało to dłużej niż sekundę lub dwie. Wędrowiec puścił mnie. Staliśmy na kołyszącym się pokładzie statku, w wielkim kole ułożonym ze sznura. Była to zaimprowizowana rampa do przeskoku poza przestrzenią. Przez cały czas pobytu Wędrowca na wyspie, załoga omijała starannie tę zakazaną strefę. Nikt nie miał zamiaru ryzykować połamania nóg przez pojawiający się "znikąd" przedmiot. Teraz zaczęli pospiesznie znosić pakunki pod pokład. Część żeglarzy rozwijała żagle, inni obracali kołowrót, podnosząc kotwicę. Jak najszybciej chcieli wynieść się ze smoczych terytoriów. Stałem na pokładzie otoczony mnóstwem uwijających
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego