go do domu, dostałem w skórę, a potem musiałem nauczyć się wszystkiego o neurotoksynach. Przydało się."<br>Odstawiłem latarenkę na dawne miejsce. Wężownik skinął poważnie głową. Chwyciliśmy się za ręce, jak podczas zabawy w kółko i już po chwili staliśmy na zaniedbanym dziedzińczyku za więzieniem, zgodnie z koordynatami, ustalonymi wcześniej przez Wędrowca. Przed nami wznosiła się tylna ściana, podziurawiona czarnymi otworami okien. Stalowy sprawdzał, co porabiają więźniowie i ich strażnicy.<br>"Trzech ludzi w jednej izbie. To pewnie dozorcy. Dwóch śpi, jeden popija. Jeden, dwa, trzy, pięć... osiem różnych snów. To pewnie więźniowie..." - W tym momencie przekaz od niego rozsypał się i został