Typ tekstu: Książka
Autor: Dawid Bieńkowski
Tytuł: Nic
Rok: 2005
pewien, że kiedy do mnie dojedzie i to zobaczy, to znowu trzeba będzie jej przyłożyć, a nie lubię tracić panowania nad sobą. Ale przecież sam całkowicie zwątpiłem. Powtarzałem tylko w duchu z wściekłością: Gdzie oni mnie przysłali? Antoine, jesteś największym skurwielem!

Z samolotu wyrzucili nas od razu na płytę lotniska. Wiało i deszcz ze śniegiem zacinał w twarz.
I potem z szoferem jedziemy do tego miasta. A to jest ohydne miejsce, ta Warszawa, straszne i koniec. Teraz już się przyzwyczaiłem, ale wtedy... Przecież ja nie zwracam uwagi na jakieś tam szczegóły. Bo dla mnie najważniejszy jest bilans, żeby lewa kolumna zgadzała
pewien, że kiedy do mnie dojedzie i to zobaczy, to znowu trzeba będzie jej przyłożyć, a nie lubię tracić panowania nad sobą. Ale przecież sam całkowicie zwątpiłem. Powtarzałem tylko w duchu z wściekłością: Gdzie oni mnie przysłali? Antoine, jesteś największym skurwielem! <br><br>Z samolotu wyrzucili nas od razu na płytę lotniska. Wiało i deszcz ze śniegiem zacinał w twarz. <br>I potem z szoferem jedziemy do tego miasta. A to jest ohydne miejsce, ta Warszawa, straszne i koniec. Teraz już się przyzwyczaiłem, ale wtedy... Przecież ja nie zwracam uwagi na jakieś tam szczegóły. Bo dla mnie najważniejszy jest bilans, żeby lewa kolumna zgadzała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego