schodów <br>naraz. <br><br>Adela siedziała dalej, wciąż taka sama sztywna i z zaciśniętymi <br>ustami. Nie rzuciła w stronę drzwi, za którymi zniknął <br>Felek, ani jednego spojrzenia. <br><br>Wieczorem, kiedy Felek powrócił, w izbie było bardzo <br>cicho. Sublokatorzy nie przyszli jeszcze z chrzcin, matka <br>Adeli zabrała ze sobą na Leszno Jaśka, Zosię i Wicka. <br>Było już prawie ciemno. Tylko od palącego się <br>na kuchni ognia szedł na izbę czerwony blask. <br><br>Na razie wydało się Felkowi, że nie ma w niej nikogo. <br><br><br>Dopiero po chwili dostrzegł pod ścianą siedzącą <br>na ławce Adelę. <br><br>Siedziała skulona, drobniutka, prawie niewidoczna i obierała <br>kartofle, które wpadały w szaflik stojący