policja na wszelki wypadek zniszczyła.<br>Nie ma natomiast nic wojowniczego w twarzach i postaciach, które spotykam w Goroce.<page nr=20>Niscy, krępi, o ziemistej skórze i negoridalno-semickich rysach mieszkańcy dolin i stoków górskich przypominają mi oglądanych kiedyś w Afryce Pigmejów.<br>2.<br>Przyjechał po mnie japońską półciężarówką polski misjonarz, ksiądz Kazimierz Muszyński. Wiezie mnie teraz sławną szosą Highlands Highway z Goroki w kierunku Mount Hagen. Do sąsiedniej prowincji o nazwie Chimbu, najpiękniejszej, bardzo żyznej, najgęściej zaludnionej. Szosa, duma młodego państwa, ma tu i ówdzie nieco asfaltu, przeważnie jest wyboistym, wąskim, krętym, pełnym kurzu gościńcem. Wznosi się do wysokości prawie 3000 metrów (przełęcz Daulo