Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
Agnieszka spojrzała na nie i powoli poszła na szczyt wieży, pochyliła się nad martwym narzeczonym, głowę jego ujęła w ręce i zanuciła smutnie:
Siadła biała mewa
na okrętu maszcie,
nie zapalisz więcej
już ognia na baszcie.
Stoi ciemna wieża
nad białym przybojem,
ale dalej płonie
biedne serce moje...
Potem pogrzebano Wita obok mogiłek jego przodków. Żołnierze polscy odparli najazd. Odpłynęły szwedzkie korabie. Nowy latarnik objął służbę na baszcie nadmorskiej i znów, jak dawniej, rozbłysnął na jej szczycie zbawczy dla sterników płomień. Ale buki, które co roku w noc świętojańską powtarzały szumem swoje dzieje, nie dawały za wygraną. Jakby mszcząc się za
Agnieszka spojrzała na nie i powoli poszła na szczyt wieży, pochyliła się nad martwym narzeczonym, głowę jego ujęła w ręce i zanuciła smutnie: <br> Siadła biała mewa <br>na okrętu maszcie, <br>nie zapalisz więcej <br>już ognia na baszcie. <br>Stoi ciemna wieża <br>nad białym przybojem, <br>ale dalej płonie <br>biedne serce moje... <br> Potem pogrzebano Wita obok mogiłek jego przodków. Żołnierze polscy odparli najazd. Odpłynęły szwedzkie korabie. Nowy latarnik objął służbę na baszcie nadmorskiej i znów, jak dawniej, rozbłysnął na jej szczycie zbawczy dla sterników płomień. Ale buki, które co roku w noc świętojańską powtarzały szumem swoje dzieje, nie dawały za wygraną. Jakby mszcząc się za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego