Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 400-401
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1981
Złotej Ziemi, zanurzającej się codziennie tak samo w nieprzeniknionym, ożywczym bezmiarze nocy. Żołnierze japońscy obserwują przez szpary w matach okiennych bagnety wroga na skraju dżungli i żeby upozorować że niczego nie podejrzewają, wybiegają z chaty, tańcząc i śpiewając przy dźwiękach harfy, do pozostawionego na zewnątrz ciągnika z bronią i amunicją. Wita ich nie huk wystrzałów, lecz śpiew - głęboki, poważny, wieczornie rozmodlony śpiew pieśni angielskiej. Tą bitwą śpiewów kończy się dla nich wojna, która na okamgnienie odsłania się jako odwieczny, niepojęty i równocześnie nieuchronny obrzęd zła uniwersalnego.
Widziałem Harfę burmeńską przed dwudziestu przeszło laty i wtedy napisałem tę notę. "Obrzęd", właśnie "obrzęd
Złotej Ziemi, zanurzającej się codziennie tak samo w nieprzeniknionym, ożywczym bezmiarze nocy. Żołnierze japońscy &lt;page nr=36&gt; obserwują przez szpary w matach okiennych bagnety wroga na skraju dżungli i żeby upozorować że niczego nie podejrzewają, wybiegają z chaty, tańcząc i śpiewając przy dźwiękach harfy, do pozostawionego na zewnątrz ciągnika z bronią i amunicją. Wita ich nie huk wystrzałów, lecz śpiew - głęboki, poważny, wieczornie rozmodlony śpiew pieśni angielskiej. Tą bitwą śpiewów kończy się dla nich wojna, która na okamgnienie odsłania się jako odwieczny, niepojęty i równocześnie nieuchronny obrzęd zła uniwersalnego.<br>Widziałem Harfę burmeńską przed dwudziestu przeszło laty i wtedy napisałem tę notę. "Obrzęd", właśnie "obrzęd
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego