Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
i zrobiła się "panienka". Jak gasły "andrusy", "żigolaki", "flirty" i "garkotłuki". Język, jak wiadomo, też się wykrusza. Ale wykruszone miejsca natychmiast zarastają. Zresztą często coś ginie, bo wypiera go nowe. Słowa piętrzą się na słowach jak umarli w zbiorowych mogiłach (z jednej z takich mogił wydobyto kilka lat temu zamiast Witkacego jakiegoś przygodnego kompana pośmiertnej niedoli). Po ludziach umarłych zostaje pamięć albo inni, nowi ludzie, ich dzieci. Także, czasem, dzieła, które też są dziećmi. Po umarłych słowach również zostaje pamięć i inne, nowe słowa. Dlatego dałbym te teksty razem, do jednego rozdziału. Jest i inny powód, banalniejszy. Piszą o nim chyba
i zrobiła się "panienka". Jak gasły <orig>"andrusy"</>, <orig>"żigolaki"</>, <orig>"flirty"</> i <orig>"garkotłuki"</>. Język, jak wiadomo, też się wykrusza. Ale wykruszone miejsca natychmiast zarastają. Zresztą często coś ginie, bo wypiera go nowe. Słowa piętrzą się na słowach jak umarli w zbiorowych mogiłach (z jednej z takich mogił wydobyto kilka lat temu zamiast Witkacego jakiegoś przygodnego kompana pośmiertnej niedoli). Po ludziach umarłych zostaje pamięć albo inni, nowi ludzie, ich dzieci. Także, czasem, dzieła, które też są dziećmi. Po umarłych słowach również zostaje pamięć i inne, nowe słowa. Dlatego dałbym te teksty razem, do jednego rozdziału. Jest i inny powód, banalniejszy. Piszą o nim chyba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego