na szklanej popielnicy przed nim. Kiedy unosił się, żeby podać mi rękę, zmrużył oczy. Był wysoki i chyba młodszy od ojca, chociaż siwy, tak jak wuj Florenty. Twarz przy białych włosach wydawała się opalona. Zauważyłem, że czarna czapka leży za plecami księdza, na zielonej skrzyni.<br>Wuj uszczypnął mnie w policzek. - Wnusiu miły! - powiedział.<br>Nie wiedziałem, jak zachować się. Nie prosili, żebym siadł na wolnym krześle. Z kłopotu wybawił mnie ojciec.<br>- Synu, zostaw nas samych. Mamy do omówienia ważną sprawę.<br>- Bardzo cię przepraszam, mój drogi - dodał wuj Florenty. Siedział w swoim szlafroku przepasanym grubym sznurem. Ręce trzymał na lasce, która tkwiła między