się znaleźć wyznaczone ongi granice gatunków, zwłaszcza granice tragedii. Ale właśnie one były przez Wężyka traktowane elastycznie, choć – rzecz jasna – miały swoich zagorzałych obrońców. Tu właśnie, na „rubieżach" tragedii, dojdzie do starcia młodego autora ze starszymi od niego ortodoksyjnymi zwolennikami klasycystycznej dramatyki, w najlepszym wypadku akceptującymi ubiegłowieczne Wolterowskie nowinki, takie jak temat wzięty z dziejów narodowych czy ograniczone elementy widowiska.<br> Zgodnie z założeniami poetyki, tragedia, najwyższy gatunek dramatyczny, idealizowała narodowe dzieje, podnosząc je do wymiaru pięknej i wzniosłej utopii wiecznego ładu, zarazem uniwersalnego i polskiego. Konkretne wydarzenie z przeszłości poddawała działaniu rygorów gatunkowych, stałych schematów konfliktów moralnych, wyrażających