Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
Okradziony musiał wychodzić na dwór, bo jego płaszcz był mokry.
- I co? - spytał gruby.
- Skurwysyny, zablokują kartę dopiero jutro.
- To masz pan kłopot - policjant uśmiechnął się do swojego kolegi. - No dobra, trza pisać zgłoszenie. I proszę mi się tu nie wyrażać.
Wąsaty wrócił do lektury listu. Pokiwał z niedowierzaniem głową.
- Współczuję panu, bo ktoś się rzeczywiście zawziął. Literat jakiś. Jak długo to trwa?
- Prawie cztery miesiące.
- To dlaczego tak późno pan zgłasza?
- Ja bym w ogóle nie zgłosił, tylko mi żona kazała. Wie pan, to ma być dla niej dowód, że ktoś inny wysyła te świństwa. Może się wreszcie uspokoi. Wyobraża
Okradziony musiał wychodzić na dwór, bo jego płaszcz był mokry.<br>- I co? - spytał gruby.<br>- Skurwysyny, zablokują kartę dopiero jutro.<br>- To masz pan kłopot - policjant uśmiechnął się do swojego kolegi. - No dobra, trza pisać zgłoszenie. I proszę mi się tu nie wyrażać.<br>Wąsaty wrócił do lektury listu. Pokiwał z niedowierzaniem głową.<br>- Współczuję panu, bo ktoś się rzeczywiście zawziął. Literat jakiś. Jak długo to trwa?<br>- Prawie cztery miesiące.<br>- To dlaczego tak późno pan zgłasza?<br>- Ja bym w ogóle nie zgłosił, tylko mi żona kazała. Wie pan, to ma być dla niej dowód, że ktoś inny wysyła te świństwa. Może się wreszcie uspokoi. Wyobraża
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego