Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 02.07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
nie aż takie) niegodziwości. Kto dostał wtedy najbardziej, tym mocniej, że bez możliwości publicznego zabrania głosu? - Wolno sądzić, że pani Oleksina właśnie. Głos Małachowskiego stanowił więc o elementarnym zadośćuczynieniu. A jednak... Nie podobało się. Pewnych rzeczy się widać nie mówi. Nazbyt są uczciwe, a więc w miarach pokrętnej poprawności prostackie. Współtworząc Unię Pracy odważał się odwoływać do elementów modelu państwa opiekuńczego. Nieważne, czy miał rację, czy nie. Ale cóż to za słowa! Nie mógł tego inaczej nazwać? Zgroza.

To prawda, nie starał się kokietować i owijać w ciepłą bawełnę. Same już tytuły cotygodniowych felietonów w "Przeglądzie": "Sępy ścierwojady" (o dziennikarzach pomawiających
nie aż takie) niegodziwości. Kto dostał wtedy najbardziej, tym mocniej, że bez możliwości publicznego zabrania głosu? - Wolno sądzić, że pani Oleksina właśnie. Głos Małachowskiego stanowił więc o elementarnym zadośćuczynieniu. A jednak... Nie podobało się. Pewnych rzeczy się widać nie mówi. Nazbyt są uczciwe, a więc w miarach pokrętnej poprawności prostackie. Współtworząc Unię Pracy odważał się odwoływać do elementów modelu państwa opiekuńczego. Nieważne, czy miał rację, czy nie. Ale cóż to za słowa! Nie mógł tego inaczej nazwać? Zgroza.<br><br>To prawda, nie starał się kokietować i owijać w ciepłą bawełnę. Same już tytuły cotygodniowych felietonów w "Przeglądzie": "Sępy ścierwojady" (o dziennikarzach pomawiających
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego