Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
zielona. Nie widzę ani choroby, ani troski, ani nieszczęścia. Zgryzota odeszła od ciebie daleko, o tam, het, het, gdzie siedzi jak ropucha gwiazda śmierci. A wokół ciebie pogoda jak w lipcu. I sad swój jeszcze zobaczysz. I kwitnącą gruszę. Masz dobrą gwiazdę. Zazdroszczę ci. A moja wcale się nie udała. Wstydziłaby się pokazywać. Bezwstydnica. Wokół twojej szczera radość. Przyjdziesz na najbliższą potańcówkę?
- Przyjdę - powiedziała Łarysa. - Przepraszam cię.

- Mnie kiedyś rozsadzi. Rozerwie na kawałki - zaśmiała się Tatiana. - Kochałabym wszystko, co żyje. No, żegnaj. Z gwiazd wróży się tylko raz.
Zniknęła w mroku. Łarysa podniosła ręce do twarzy i jak mała dziewczynka przez palce
zielona. Nie widzę ani choroby, ani troski, ani nieszczęścia. Zgryzota odeszła od ciebie daleko, o tam, het, het, gdzie siedzi jak ropucha gwiazda śmierci. A wokół ciebie pogoda jak w lipcu. I sad swój jeszcze zobaczysz. I kwitnącą gruszę. Masz dobrą gwiazdę. Zazdroszczę ci. A moja wcale się nie udała. Wstydziłaby się pokazywać. Bezwstydnica. Wokół twojej szczera radość. Przyjdziesz na najbliższą potańcówkę? <br>- Przyjdę - powiedziała Łarysa. - Przepraszam cię. <br><br>- Mnie kiedyś rozsadzi. Rozerwie na kawałki - zaśmiała się Tatiana. - Kochałabym wszystko, co żyje. No, żegnaj. Z gwiazd wróży się tylko raz.<br>Zniknęła w mroku. Łarysa podniosła ręce do twarzy i jak mała dziewczynka przez palce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego