życiu dzieci z podwórza na <br>Karmelickiej i kiedy to tak bardzo tęskniłam za Sabinką. <br>Teraz czułam się już dobrze tylko w świecie moich <br>książek, wymyślonych przygód i przyjaźni z Jasią. <br>Nie chciałam już niczego innego. Kiedy przychodziły do <br>mnie czasem dzieci krewnych lub przyjaciół mojego ojca, <br>ich towarzystwo nużyło mnie. Wstydziłam się mówić <br>z nimi o tym, co mnie zajmuje, a to, o czym one mówiły <br>(szkoła, stopnie, koleżanki, gry), było mi obce. <br><br>Nie umiałam także bawić się z nimi. Ostatnia <br>dobiegałam do mety, przez sznurek skakałam (według określenia <br>jednego z moich kuzynków) jak stara krowa, w berku chwytano <br>mnie natychmiast, w