właściciel "kmieciem spod kurzej pipki".<br> To, jak się rzekło, nie poszliśmy na rosół do Jaśkowych starych.<br> A gdy przeszliśmy rzekę i wydostaliśmy się z wikliny zasypanej śniegiem po uszy, okazało się, że tego rosołu nie ma ani u Jaśkowych ojców, ani w karczmie u Żyda, ani nigdzie w jego wsi.<br> Wszelako już wiedziałem, że ten rosół jest jeszcze w piórkach, w kurzej ślepocie i w gdakaniu dworskiego kurnika.<br> Przyświecając sobie bateryjką, szliśmy wprost na ten dworski kurnik.<br> A gdy byliśmy pod kurnikiemi do zapachu śniegu dołączył się zapach ptasiego łajna i ptasich piór, Jasiek tam został, a ja poszedłem dalej, aż