Róża, twoja wierna sługa.<br>...posłuchajcie, Władysiu i Kaziu, szczęśliwi synowie Michała, jak gra wasza matka szczęśliwa... Nic nie przemilczam, niczego nie kradnę, każda nuta brzmi jak pełnia księżycowa. Świadczcie za mną przed Bogiem, że nie skaleczyłam harmonii!<br>Orkiestra dźwięczała <orig>spoiście</>, wiolinowa melodia Róży płonęła po niej jak światło po falach. Wtem huk bolesny...<br>- Co to, co to? - Róża budziła się z jękiem. - Ach, nic, to serce huczy.<br>Chciała wstać - na piersi leżał ciężar nad siły. Wyciągnęła ręce, zaczęła spychać ze siebie okrutne brzemię.<br>- Łotrze! Adamie! Ty ze mną? Zachciało się wszystkiego ze mną?! Dobra harmonia!! Precz, precz!...<br><page nr=199> Otwarto drzwi, światło zabłysło