Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
przestały już chłodzić. Widzę gwiazdy, których nie ma, widzę czerwone rozbiegające się koła, istniejące tylko w moich oczach. Mogę leżeć tak godzinami. Mogę nie myśleć już o niczym. Mogę robić wszystko, co zechcę. Nie mogę tylko zasnąć.

Gdy na maszcie brak już żagli

Mgła ustąpiła. Od godziny mamy dobrą widoczność. Wydaje mi się, że oddycham głębiej czy szerzej, jeśli tak można powiedzieć. Tyle przestrzeni, aż po prostu dziwne, że świat bywa taki duży.
Longplay oceanu jest jednak pusty - szare fale, lukrowane bielą grzyw biegną monotonie od wschodu. Patrzymy na nie z Myszołowem, dziękując za spektakl, jaki niespodziewanie nam ofiarowano.
Gdy mgła
przestały już chłodzić. Widzę gwiazdy, których nie ma, widzę czerwone rozbiegające się koła, istniejące tylko w moich oczach. Mogę leżeć tak godzinami. Mogę nie myśleć już o niczym. Mogę robić wszystko, co zechcę. Nie mogę tylko zasnąć. <br><br>&lt;tit&gt;Gdy na maszcie brak już żagli&lt;/&gt;<br><br> Mgła ustąpiła. Od godziny mamy dobrą widoczność. Wydaje mi się, że oddycham głębiej czy szerzej, jeśli tak można powiedzieć. Tyle przestrzeni, aż po prostu dziwne, że świat bywa taki duży.<br> Longplay oceanu jest jednak pusty - szare fale, lukrowane bielą grzyw biegną monotonie od wschodu. Patrzymy na nie z Myszołowem, dziękując za spektakl, jaki niespodziewanie nam ofiarowano.<br> Gdy mgła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego