Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
wędrówkami do pobliskiego sklepu (sześć kilometrów przez las) po bobo-fruty, makaron i keczup. Śniadaniowe spaghetti jedliśmy o trzynastej, a śpiewały wtedy ptaki, które zawsze w takich okolicznościach przyrody to czynią. Idee i dzikie pomysły przychodziły nam do głowy codziennie, a w zasadzie co noc, między drugą a szóstą rano. Wylewały się potem szerokim strumieniem w najbardziej pokracznych formach. A to założyliśmy zakon wódoitów (żeby nie marnowała się żadna kropelka), a to ślęczeliśmy nad planami przyszłych naszych królestw, w czasie nudnych nauczycielskich opowieści rozrysowując granice i bawiąc się nadawaniem wyimaginowanym krainom nazw wyginających języki. Wszechobecna konsumpcja - pożerająca dzisiaj kulturę - obecna była
wędrówkami do pobliskiego sklepu (sześć kilometrów przez las) po bobo-fruty, makaron i keczup. Śniadaniowe spaghetti jedliśmy o trzynastej, a śpiewały wtedy ptaki, które zawsze w takich okolicznościach przyrody to czynią. Idee i dzikie pomysły przychodziły nam do głowy codziennie, a w zasadzie co noc, między drugą a szóstą rano. Wylewały się potem szerokim strumieniem w najbardziej pokracznych formach. A to założyliśmy zakon wódoitów (żeby nie marnowała się żadna kropelka), a to ślęczeliśmy nad planami przyszłych naszych królestw, w czasie nudnych nauczycielskich opowieści rozrysowując granice i bawiąc się nadawaniem wyimaginowanym krainom nazw wyginających języki. Wszechobecna konsumpcja - pożerająca dzisiaj kulturę - obecna była
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego