z zobowiązań, lekceważył opinie konserwatora, prowadził remont opieszale i niedbale. - Wydaje się, że obroniliśmy swoje racje, ale sąd jest sądem i trzeba poczekać na jego werdykt - mówi Janina Ziółek, sekretarz Urzędu Gminy w Zagrodnie. Kasztelan się broni, zaskoczony, bo do 1997 roku współpraca między nim a gminą układała się dobrze. Wylicza, co zrobił przez pięć lat: oczyścił ścieżki do zamku, wyremontował bramę wjazdową, połatał mur, zrobił schody, by turyści mogli zwiedzać wieżę widokową. Przełożył dach - po swojemu, nie tak jak chciał konserwator, ale jednak. Przed sądem zapewniał, że odkąd dzierżawi zamczysko, przeznaczył nań 300 tysięcy złotych. Za bezzasadne uznaje zastrzeżenia gminy