Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Liryka mojego życia
Lata powstania: 1921-1969
zabijał, a jest nieżywy,
A potem się kładzie na wznak
Żeby zmartwychwstać tak,
I Bogu zwraca własne przypływy.

Bóg nie patrząc - spogląda,
Nie czuwając - pożąda,
On jest tam, a my tu bezdomni -
On niepokój przeczuwa nasz
I ma zmyśloną twarz,
I nigdy nam tego nie zapomni.

W każdem godzin ogniwie
Wymijamy się chciwie,
Ludzie i rośliny, my i zwierzęta,
A księżyc swym cieniem wzdłuż
Wędruje w cieniu róż,
Chociaż nigdy tego nie pamięta.

Poprzez mgieł niedorzeczność
Drzewa grążą się w wieczność,
Pogardzając tymi, co już umarli,
Tylko księżyc zapada w nów,
Pragnąc zmartwychwstać znów,
A myśmy się temu nie oparli.

Chodźmy ludzkim
zabijał, a jest nieżywy,<br> A potem się kładzie na wznak<br> Żeby zmartwychwstać tak,<br>I Bogu zwraca własne przypływy.<br><br> Bóg nie patrząc - spogląda,<br> Nie czuwając - pożąda,<br>On jest tam, a my tu bezdomni -<br> On niepokój przeczuwa nasz<br> I ma zmyśloną twarz,<br>I nigdy nam tego nie zapomni.<br><br> W każdem godzin ogniwie<br> Wymijamy się chciwie,<br>Ludzie i rośliny, my i zwierzęta,<br> A księżyc swym cieniem wzdłuż<br> Wędruje w cieniu róż,<br>Chociaż nigdy tego nie pamięta.<br><br> Poprzez mgieł niedorzeczność<br> Drzewa grążą się w wieczność,<br>Pogardzając tymi, co już umarli,<br> Tylko księżyc zapada w nów,<br> Pragnąc zmartwychwstać znów,<br>A myśmy się temu nie oparli.<br><br> Chodźmy ludzkim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego