Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
Policja wpadła na ich trop, gdy stwierdzono, że w mieście pojawiło się znacznie więcej niż zwykle żebrzących dzieci. Zaczęto dochodzić przyczyny i ujawniono "na jednej z błotnych ulic Powiśla istną akademię żebractwa".
- Zostałem okradziony i nie mam za co wrócić do Zamościa. Niech mi pan da chociaż ze dwa złote... Wynędzniała twarz, lekko zachrypły głos brzmiący dość sugestywnie, dający wyraźnie odczuć, że odmowa raczej nie wchodzi w rachubę i będzie niemile widziana. Obruszyłem się i nie dałem. Facet raczej nie wyglądał na zagubionego prowincjusza. Narkoman, czy też żebrak odgrzewający dawne pomysły wydrwigroszów? W oczach mam jeszcze licho wyglądającego mężczyznę, który w
Policja wpadła na ich trop, gdy stwierdzono, że w mieście pojawiło się znacznie więcej niż zwykle żebrzących dzieci. Zaczęto dochodzić przyczyny i ujawniono &lt;q&gt;"na jednej z błotnych ulic Powiśla istną akademię żebractwa"&lt;/&gt;.<br>&lt;q&gt;- Zostałem okradziony i nie mam za co wrócić do Zamościa. Niech mi pan da chociaż ze dwa złote...&lt;/&gt; Wynędzniała twarz, lekko zachrypły głos brzmiący dość sugestywnie, dający wyraźnie odczuć, że odmowa raczej nie wchodzi w rachubę i będzie niemile widziana. Obruszyłem się i nie dałem. Facet raczej nie wyglądał na zagubionego prowincjusza. Narkoman, czy też żebrak odgrzewający dawne pomysły wydrwigroszów? W oczach mam jeszcze licho wyglądającego mężczyznę, który w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego