pamiętał, aby kiedykolwiek czuł się tak bezradny, jak nieraz wobec niej. Miała zawsze nad nim przewagę, która sięgała dalej, niż był gotów przyznać. Choć tak pociągająca, onieśmielała go w dziwny sposób, zamieniał się w kłębek nieugaszonych pragnień. <br><br>- Ach, to nie tak - westchnął. - Nie tak to sobie wyobrażałem.<br>- Bo się rozmyślę. <br>- Wyobrażałem sobie, że spojrzysz na mnie takim spojrzeniem, jakiego jeszcze w twoich oczach nie widziałem, a wtenczas... Ach, po co tyle gadam! <br>Pocałowali się schludnie i beznamiętnie. A przecież marzył o tym pierwszym pocałunku, który miał być jak poranek, rosa, słońce i upojenie, a okazał się pusty i nijaki. <br>- Klęska - powiedział Fryderyk