zwiózł i murarza jakiegoś z "bezrobotnej łączki" zgodził. Ten robił, a Korbal po pracy przebierał się, pucował i po dawnemu znikał na warszawskiej szosie - elegancki pan!<br>Na Kozłowie mówiono, że Korbal idzie w górę, na człowieka wychodzi nowym kapeluszem i "wytrawnym językiem". Tak mu raz przygadał Tomczewski, maszynista z Celulozy:<br>- Wytrawnym językiem karierę chce pan Korbal zrobić u chadeków.<br><page nr=111> <br>Bo Korbal przy każdej okazji jechał na "czerwonych". Gadał na wszystkich zebraniach, o wszystkim swobodnie, z równą pewnością siebie, a że umiał rozśmieszać i rację swoją kładł słuchaczom do głowy ich własną łopatą, więc mu chętnie klaskali.<br>- Korbal, kolego, ma... A ma