Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
ty?!
- Ja... zastępca jego wysokości, sobowtór, panie, daruj mi, nie zabijaj...
- Gdzie Penge Afra?
- Nie wiem - wychrypiał mężczyzna. - Nie wiem!
- Kiedy wyjechał?
Pierwsze uderzenie w drzwi, jeszcze lekkie, sprawdzające siłę zamka.
- Wczoraj, wczorajszego wieczora.
- Do kiedy?
- Nie wiem, wielmożny Penge Afra wraca, kiedy chce, a wtedy...
- Co wtedy z tobą?
- Wywożą mnie gdzieś, nie wiem gdzie, głowę mam w worku. Wokół las, dom pilnie strzeżony...
Łupnęło. Drzwi zatrzeszczały, ale jeszcze wytrzymały napór. Następne uderzenie rozniesie je w drzazgi. Nie! Wytrzymały dla niego, Dorona. Jakby chciały dać mu jeszcze chwilę. Odwrócił się ku sobowtórowi bana, gdy zobaczył, jak przez poręcz balkonu gramoli
ty?!<br>- Ja... zastępca jego wysokości, sobowtór, panie, daruj mi, nie zabijaj...<br>- Gdzie Penge Afra?<br>- Nie wiem - wychrypiał mężczyzna. - Nie wiem!<br>- Kiedy wyjechał?<br>Pierwsze uderzenie w drzwi, jeszcze lekkie, sprawdzające siłę zamka.<br>- Wczoraj, wczorajszego wieczora.<br>- Do kiedy?<br>- Nie wiem, wielmożny Penge Afra wraca, kiedy chce, a wtedy...<br>- Co wtedy z tobą?<br>- Wywożą mnie gdzieś, nie wiem gdzie, głowę mam w worku. Wokół las, dom pilnie strzeżony...<br>Łupnęło. Drzwi zatrzeszczały, ale jeszcze wytrzymały napór. Następne uderzenie rozniesie je w drzazgi. Nie! Wytrzymały dla niego, Dorona. Jakby chciały dać mu jeszcze chwilę. Odwrócił się ku sobowtórowi &lt;orig&gt;bana&lt;/&gt;, gdy zobaczył, jak przez poręcz balkonu gramoli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego