Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
Pagór w kolorze śliwy - rzadkie połączenie ginącego światła i potężniejącego cienia - pęczniał. - W istocie, czysta rozkosz dla malarskiego oka. - Ściągnął zaciemnienie. - Trzeba uważać, mogą zobaczyć z ulicy.
Na czubki palców Róża nabierała z okrągłego pudełeczka krem Lovana, następnie wcierała go w ciepłe policzki. Nagle, na odgłos chrobotu myszy, wstrzymała się. Z lekkim westchnieniem ponownie sięgnęła po grzebień. - Bądź ze mną tej nocy - poprosiła jak o cukierek. Skinieniem głowy przystał.
Po godzinie zaczął z wolna prószyć nowy, śliczny, niewinny śnieg. Prószył na stary firn, wyrównywał fałdy, i tak przez całą noc.

W dzień, dwa potem, chyba to była środa, przed południem, biało, schludnie
Pagór w kolorze śliwy - rzadkie połączenie ginącego światła i potężniejącego cienia - pęczniał. - W istocie, czysta rozkosz dla malarskiego oka. - Ściągnął zaciemnienie. - Trzeba uważać, mogą zobaczyć z ulicy.<br>Na czubki palców Róża nabierała z okrągłego pudełeczka krem Lovana, następnie wcierała go w ciepłe policzki. Nagle, na odgłos chrobotu myszy, wstrzymała się. Z lekkim westchnieniem ponownie sięgnęła po grzebień. - Bądź ze mną tej nocy - poprosiła jak o cukierek. Skinieniem głowy przystał. <br>Po godzinie zaczął z wolna prószyć nowy, śliczny, niewinny śnieg. Prószył na stary firn, wyrównywał fałdy, i tak przez całą noc. <br><br>W dzień, dwa potem, chyba to była środa, przed południem, biało, schludnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego