Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
granicę.
- Najbezpieczniej jest o świcie - odpowiedział Józek bez
wahania. - Wiem dobrze, bo od początku października wielu
takich jak wy przemykało tędy. Pomagałem im. Wam też
pomogę. Mamo - zwrócił się do pani Grabińskiej, zajętej
krzątaniną w kuchni - dajcie gościom coś do zjedzenia. I zaraz
pójdziemy spać, bo wstać trzeba o czwartej.
Za chwilę na stole pojawił się chleb, masło, biały ser
i dzbanek gotowanego mleka.
O świcie, jedząc śniadanie, słuchali rad Józefa. Objaśniał,
którędy mają pójść, gdzie i jak należy przekraczać granicę.
Po godzinie byli już w odległości dwóch kilometrów od
Zwardonia. Zaszyci w leśnym gąszczu, słuchali ostatnich
wskazówek kolegi.
- No, szczęśliwej drogi
granicę.<br> - Najbezpieczniej jest o świcie - odpowiedział Józek bez<br>wahania. - Wiem dobrze, bo od początku października wielu<br>takich jak wy przemykało tędy. Pomagałem im. Wam też<br>pomogę. Mamo - zwrócił się do pani Grabińskiej, zajętej<br>krzątaniną w kuchni - dajcie gościom coś do zjedzenia. I zaraz<br>pójdziemy spać, bo wstać trzeba o czwartej.<br> Za chwilę na stole pojawił się chleb, masło, biały ser<br>i dzbanek gotowanego mleka.<br> O świcie, jedząc śniadanie, słuchali rad Józefa. Objaśniał,<br>którędy mają pójść, gdzie i jak należy przekraczać granicę.<br> Po godzinie byli już w odległości dwóch kilometrów od<br>Zwardonia. Zaszyci w leśnym gąszczu, słuchali ostatnich<br>wskazówek kolegi.<br> - No, szczęśliwej drogi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego