Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
a tam czyhał na niego Fryderyk. I zabrał go wraz z pamiętnikiem. Dokąd pojechali?
- Tego, niestety, nie wiem - mruknęła Zenobia. - Wprawdzie popędziłam za nimi motocyklem, ale wóz Fryderyka jest niezwykle szybki. Wydaje mi się, że jechali w stronę Polany.
- Tutaj? Po co? - zawołali chłopcy.
Przypomniałem sobie nasze obozowisko nad Jeziorem Żabim. Przypomniałem sobie przecięte żyletką płótno namiotu ...
I już wiedziałem! Ach, co za ulga! Odetchnąłem głęboko, jak gdybym dokonał jakiejś ogromnej wspinaczki.
Roześmiałem się głośno jak wariat. W ten sposób objawiło się ustępujące we mnie napięcie nerwowe. Nie mogłem powstrzymać się i stłumić śmiechu. Chichotałem jak szaleniec, dostrzegając coraz bardziej zdumione
a tam czyhał na niego Fryderyk. I zabrał go wraz z pamiętnikiem. Dokąd pojechali?<br>- Tego, niestety, nie wiem - mruknęła Zenobia. - Wprawdzie popędziłam za nimi motocyklem, ale wóz Fryderyka jest niezwykle szybki. Wydaje mi się, że jechali w stronę Polany.<br>- Tutaj? Po co? - zawołali chłopcy.<br>Przypomniałem sobie nasze obozowisko nad Jeziorem Żabim. Przypomniałem sobie przecięte żyletką płótno namiotu &lt;page nr=204&gt;...<br>I już wiedziałem! Ach, co za ulga! Odetchnąłem głęboko, jak gdybym dokonał jakiejś ogromnej wspinaczki.<br>Roześmiałem się głośno jak wariat. W ten sposób objawiło się ustępujące we mnie napięcie nerwowe. Nie mogłem powstrzymać się i stłumić śmiechu. Chichotałem jak szaleniec, dostrzegając coraz bardziej zdumione
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego