Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
kałużnice przelatujące między rachitycznymi olchami.
Nie! Nie wymyśliłam tamtej ścieżki wśród torfowisk, nie zmyśliłam, pamiętam. Zdarzyło się na pewno, trwało krótko. Dzisiaj nie umiem określić dnia, miesiąca, roku ani też przypomnieć sobie twarzy człowieka, a może innej istoty, która stała się wtedy moim przewodnikiem i prawdopodobnie uratowała mnie przed utonięciem.
Zabłocone buciki nagle stały się ciężkie i bałaś się, że na kolejnej z kęp, które przeskakiwałaś, pociągną cię w topiel. Wtedy on, ten dziwny człowiek, jeżeli był to człowiek, bo przecież nie zdążyłaś zapamiętać go dokładnie, chwycił cię, podniósł, przytulił do piersi i przeniósł tanecznym krokiem przez groźne bagnisko.
Odruchowo przytuliłam
kałużnice przelatujące między rachitycznymi olchami.<br> Nie! Nie wymyśliłam tamtej ścieżki wśród torfowisk, nie zmyśliłam, pamiętam. Zdarzyło się na pewno, trwało krótko. Dzisiaj nie umiem określić dnia, miesiąca, roku ani też przypomnieć sobie twarzy człowieka, a może innej istoty, która stała się wtedy moim przewodnikiem i prawdopodobnie uratowała mnie przed utonięciem.<br> Zabłocone buciki nagle stały się ciężkie i bałaś się, że na kolejnej z kęp, które przeskakiwałaś, pociągną cię w topiel. Wtedy on, ten dziwny człowiek, jeżeli był to człowiek, bo przecież nie zdążyłaś zapamiętać go dokładnie, chwycił cię, podniósł, przytulił do piersi i przeniósł tanecznym krokiem przez groźne bagnisko.<br> Odruchowo przytuliłam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego