Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
stary wyga, gdyby mu nawet reflektory wysiadły, dojechałby na opis, po ciemku - rozważał już całkiem poważnie Lisiecki - najwyżej wolniej. Gdyby się im przytrafiła jakaś awaria -ja wiem, drążki sterownicze na przykład - i gdyby wypakowali, to z kolei siedzieliby gdzieś w rowie, albo w polu, albo w najgorszym razie na drzewie. Zaczynam żałować, że nie pojechałem na trasę.
Chwilę siedzieli w milczeniu. Otyński wstał, przeszedł cicho po pokoju, podszedł do okna, odsłonił firankę. Z daleka mrugały światełka kolejki na Gubałówkę, wokół panował zupełny spokój.
Wrócił do Lisieckiego - Napijesz się? - zapytał. - Mam tu trochę koniaczku.
- Nie, dziękuję. Wiesz przecież, że nie piję.
- A
stary wyga, gdyby mu nawet reflektory wysiadły, dojechałby na opis, po ciemku - rozważał już całkiem poważnie Lisiecki - najwyżej wolniej. Gdyby się im przytrafiła jakaś awaria -ja wiem, drążki sterownicze na przykład - i gdyby wypakowali, to z kolei siedzieliby gdzieś w rowie, albo w polu, albo w najgorszym razie na drzewie. Zaczynam żałować, że nie pojechałem na trasę.<br>Chwilę siedzieli w milczeniu. Otyński wstał, przeszedł cicho po pokoju, podszedł do okna, odsłonił firankę. Z daleka mrugały światełka kolejki na Gubałówkę, wokół panował zupełny spokój.<br>Wrócił do Lisieckiego - Napijesz się? - zapytał. - Mam tu trochę koniaczku.<br>- Nie, dziękuję. Wiesz przecież, że nie piję.<br>- A
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego