Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
nie urodziłeś się trzydzieści lat wcześniej: z mamuśką byłoby ci lepiej, przecież widzę, że masz do niej słabość. A że wstrętne - zgoda. Bo cała ta twoja Milena jest wstrętna. No, co się tak na mnie patrzysz? Mam prawo do własnego zdania.
- Nigdy jej nie lubiłeś.
- Oczywiście. Bo zawsze była wstrętna.
Zadumał się przez chwilę.
- Witek, czy ciebie nie zastanawiało, dlaczego ja, znany pies na dupy, nigdy nie robiłem podchodów do takiej laski?
Nie zastanawiało. Kuba nie należał do seansu.

Tak, Kuba, to było na wiosnę, po świętach Wielkiejnocy; pojechałem do starego, do Zamościa. Wiesz, on ożenił się z tą dentystką i
nie urodziłeś się trzydzieści lat wcześniej: z mamuśką byłoby ci lepiej, przecież widzę, że masz do niej słabość. A że wstrętne - zgoda. Bo cała ta twoja Milena jest wstrętna. No, co się tak na mnie patrzysz? Mam prawo do własnego zdania.<br>- Nigdy jej nie lubiłeś.<br>- Oczywiście. Bo zawsze była wstrętna.<br>Zadumał się przez chwilę.<br>- Witek, czy ciebie nie zastanawiało, dlaczego ja, znany pies na dupy, nigdy nie robiłem podchodów &lt;hi&gt;do takiej&lt;/&gt; laski?<br>Nie zastanawiało. Kuba nie należał do seansu.<br><br> Tak, Kuba, to było na wiosnę, po świętach Wielkiejnocy; pojechałem do starego, do Zamościa. Wiesz, on ożenił się z tą dentystką i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego