Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
też, że właściwie powinien sobie pójść, bo blondynka nagle podbiegła do kuchenki wykrzykując na temat cielęciny i pyz. Zawahał się, nie wiedząc, co zrobić, ruszył już w stronę drzwi, podczas gdy ona wykładała te pyzy na półmisek. I nagle zauważył, że były gotowane na kawałku bielutkiego płótna, owiązanego wokół garnka. Zagapił się na jej ręce, kiedy zdejmowała te pyzy, Boże wielki, robiła to takimi samymi ruchami jak Hela: chwytała pyzy szybko, leciutko, czubkami palców, bo parzyły - tak jest, prawidłowo, inaczej się nie da. Kto by użył do tego widelca, ten by podziobał pyzy. Już by nie były takie równiutkie i pulchne
też, że właściwie powinien sobie pójść, bo blondynka nagle podbiegła do kuchenki wykrzykując na temat cielęciny i pyz. Zawahał się, nie wiedząc, co zrobić, ruszył już w stronę drzwi, podczas gdy ona wykładała te pyzy na półmisek. I nagle zauważył, że były gotowane na kawałku bielutkiego płótna, owiązanego wokół garnka. Zagapił się na jej ręce, kiedy zdejmowała te pyzy, Boże wielki, robiła to takimi samymi ruchami jak Hela: chwytała pyzy szybko, leciutko, czubkami palców, bo parzyły - tak jest, prawidłowo, inaczej się nie da. Kto by użył do tego widelca, ten by podziobał pyzy. Już by nie były takie równiutkie i pulchne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego