zyskiwać punkty. Nawet nie musi być w opozycji. Może tylko delikatnie się uśmiechać z niewyreżyserowanym zażenowaniem i liczyć głosy w następnych wyborach.<br>Gdy już się wyluzowałem i bez emocji spoglądam na ten świat, zauważyłem w sobie syndrom kibica. Kibic, jak powszechnie wiadomo, kibicuje swojej drużynie nawet wtedy, gdy ona przegrywa. Zagrzewa do walki, dodaje otuchy, bije brawo. Jednak, gdy widzi, że drużyna przegrywa 12:0, jego pozytywne nastawienie zmienia się o 180 stopni. Niczym rzymski obywatel, obserwujący w cyrku walki gladiatorów, wskazuje kciukiem na ziemię i wrzeszczy z trybuny: "Dobić!". Liczy też, że przeciwnicy strzelą tej niegdyś ukochanej drużynie następne gole