Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
spadnie, zobaczysz...
- Nie zbłądzimy? Stachu? Tak ciemno. Strasznie... ciemno.


- E, te mierzynki znają drogę na pamięć. Byle im nie przeszkadzać... - zgasił o podeszwę okurek kazbeka, a potem popluł jeszcze dla pewności, zanim rzucił go w ciemność, gdzie spały suche trawy, złote grzywy stepu, przeraźliwie łatwopalne. - Teraz rozumiesz... - powiedział z przekonaniem. - Zamiast marnieć w siole, lepiej znaleźć się przy takiej robocie, gdzie musisz mieć zapewniony kęs chleba, taki kęs, aby był pożytek z twoich mięśni. Nie powiesz mi, że zaciąga się nas do robót, które nie byłyby ważne dla wojennych potrzeb. Na pewno będzie to coś takiego, przekonasz się, jakaś pilna rzecz
spadnie, zobaczysz...<br>- Nie zbłądzimy? Stachu? Tak ciemno. Strasznie... ciemno.<br><br><br>- E, te mierzynki znają drogę na pamięć. Byle im nie przeszkadzać... - zgasił o podeszwę okurek &lt;orig&gt;kazbeka&lt;/&gt;, a potem popluł jeszcze dla pewności, zanim rzucił go w ciemność, gdzie spały suche trawy, złote grzywy stepu, przeraźliwie łatwopalne. - Teraz rozumiesz... - powiedział z przekonaniem. - Zamiast marnieć w siole, lepiej znaleźć się przy takiej robocie, gdzie musisz mieć zapewniony kęs chleba, taki kęs, aby był pożytek z twoich mięśni. Nie powiesz mi, że zaciąga się nas do robót, które nie byłyby ważne dla wojennych potrzeb. Na pewno będzie to coś takiego, przekonasz się, jakaś pilna rzecz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego