składkę do ofiar całej Wsi.<br><page nr=45> Podobał mi się kościół o tej niezwykłej porze, choć trochę mi było nieswojo.<br>A Sabiny nie widzieliśmy nigdzie.<br>- Znowu to samo... - mruknął Ksiądz.<br>Zdjął z gwoździa pętlę zwisającej od stropu linki, ostrożnie szarpnął dwa razy - usłyszałem gdzieś w górze dźwięk dzwonka.<br><page nr=46> Ksiądz uniósł głowę, nasłuchiwał.<br>- Zawzięta! - mruknął znowu, trochę gniewnie, ale i z podziwem.<br>Chodźmy tam, skoro tak.<br>Poprowadził nas do przedsionka, a stąd - wąskimi i krętymi schodami - na chór.<br>Nie byłem tu jeszcze nigdy, chętnie bym się zatrzymał, ale Ksiądz uchylił nieduże drzwiczki, za którymi ujrzałem schody jeszcze węższe, pnące się w górę bez skrętów