Auf wiedersehen... Podszedł do Hansa i uścisnął mu dłoń. <br>- Znowu "najazd", czyli wycieczka. Autokar. Hotel im poradź. - Śmieje się otwartymi ustami, że Hans alkohol czuje. - Nie pan jeden, docencie, tych różnych śladów szuka... <br>Gerta wniosła rosół. Nalewała powoli, zarumieniona słońcem ze swego ogrodu. Spojrzała na księdza, to znów na Hansa. "Zażenowana wesołością duszpasterza, co dał sobie do nosa. Zaczekam, może klecha sprecyzuje te "ślady"". <br>- Te "różne ślady"... czy chodzi o zwiedzanie resztek naszych fortyfikacji? pól bitewnych? <br><br>- Taak... ale bywają turyści, co z zamkniętymi oczami mogliby nam, tutejszym, nakreślić nieomylnie szlak pochodów wojsk i wskazać bunkry dowództwa... Jakby przyjeżdżali tu po to