rozległych blaszanym pustkowiu<br>Księżyc świeci, kot biegnie i komin cień skróca?...</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>TRUPIĘGI</><br><br>Kiedy nędzarz umiera, a śmierć swoje proso<br>Sypie mu na przynętę, by w trumnę szedł boso,<br>Rodzina z swej ofiarnej rozpaczy korzysta,<br>By go obuć na wieczność, bo zbyt jest ciernista -<br>I grosz trwoniąc ostatni dla nóg niedołęgi,<br>Zdobywa buty z łyka, tak zwane trupięgi.<br>A gdy go już wystroi w te zbytki żebracze,<br>Wówczas dopiero widzi, że nędzarz - i płacze!<br><br>Ja - poeta, co z nędzy chciałem się wymigać,<br>Aby śpiewać bez troski i wieczność rozstrzygać,<br>Gdy mnie w noc okradziono, drwię z ziemskiej mitręgi,<br>Bo wiem, że tam