Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pójdę do domu - rzekł flegmatycznie Bocian.
- Jeśli on będzie generałem, jaki stopień dla mnie zostanie?
- Polek był wyraźnie rozgoryczony.
- Cicho, bydliny, jak wy się zachowujecie - upominał ich Kaziuk. - Ja mogę być adiutantem i też będę zadowolony.
- A ja, chewra, wypisuję się z wojska - rzekł nieoczekiwanie Lońka. Wszyscy spojrzeli nań zdumieni.
- Zdurniał?
- Krowa ogonem trafiła?
- Przeląkł się żaby? Lońka wydobył kabszuk z tytoniem, jął kręcić wielką bankrutkę w gazetowym papierze. Chłopcy z szacunkiem przyglądali się manipulacjom najstarszego wiekiem żołnierza.
- Rzucam szkołę - powiedział Lońka i zaciągnął się dymem.
- Od jutra idziemy z ojcem do Podjelniaków, tam cieślów potrzeba, bo gospodarze budują się. Ja
pójdę do domu - rzekł flegmatycznie Bocian.<br>- Jeśli on będzie generałem, jaki stopień dla mnie zostanie? <br>- Polek był wyraźnie rozgoryczony.<br>- Cicho, bydliny, jak wy się zachowujecie - upominał ich Kaziuk. - Ja mogę być adiutantem i też będę zadowolony.<br>- A ja, chewra, wypisuję się z wojska - rzekł nieoczekiwanie Lońka. Wszyscy spojrzeli nań zdumieni.<br>- Zdurniał?<br>- Krowa ogonem trafiła?<br>- Przeląkł się żaby? Lońka wydobył kabszuk z tytoniem, jął kręcić wielką bankrutkę w gazetowym papierze. Chłopcy z szacunkiem przyglądali się manipulacjom najstarszego wiekiem żołnierza.<br>- Rzucam szkołę - powiedział Lońka i zaciągnął się dymem. <br>- Od jutra idziemy z ojcem do Podjelniaków, tam cieślów potrzeba, bo gospodarze budują się. Ja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego