Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
mówi Janka - nie gram teraz do słuchania. Wolałabym sama... Muszę poćwiczyć trochę, palce rozruszać... Teraz tylko wstyd... Tu rozlegają się egzaltowane i przesadne głosy. Szczególnie wśród kobiet:
- Ach, co pani mówi! Taka skromność! Przecież pani gra nadzwyczajnie! Rubinsteina słyszałam... To, tamto. - Wyjątkowe, talent, ach i och, prosimy - i tak dalej.
- Że też państwu nie wstyd tak przesadzać - mówię - krzywdzicie biedną dziewczynę. W głowie jej przewrócicie.
- Nieznośny. Niech się pan uspokoi i przestanie wreszcie przeszkadzać pannie Jance.
Siedli wszyscy na ławkach tyłem do ołtarza i czekają. Ja siadłem na oknie i schyliłem głowę. Janka namyśla się chwilę, bierze parę akordów, przerywa, poprawia
mówi Janka - nie gram teraz do słuchania. Wolałabym sama... Muszę poćwiczyć trochę, palce rozruszać... Teraz tylko wstyd... Tu rozlegają się egzaltowane i przesadne głosy. Szczególnie wśród kobiet:<br>- Ach, co pani mówi! Taka skromność! Przecież pani gra nadzwyczajnie! Rubinsteina słyszałam... To, tamto. - Wyjątkowe, talent, ach i och, prosimy - i tak dalej.<br>- Że też państwu nie wstyd tak przesadzać - mówię - krzywdzicie biedną dziewczynę. W głowie jej przewrócicie.<br>- Nieznośny. Niech się pan uspokoi i przestanie wreszcie przeszkadzać pannie Jance.<br>Siedli wszyscy na ławkach tyłem do ołtarza i czekają. Ja siadłem na oknie i schyliłem głowę. Janka namyśla się chwilę, bierze parę akordów, przerywa, poprawia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego