Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
nabiło się gliny.
Na końskim nosie siedzi mucha. Przelatuje komar i pyta: "Co słychać?" - "Nic takiego - powiada mucha - oraliśmy".
Jasio odwrócił wzrok i cicho bąknął: - Co chcecie. Dałem mieszkanie na punkt kolportażowy.
Przechowuję broń naszej grupy. Porobiłem skrytki takie, że sam diabeł nie znajdzie w razie czego. Stolarskie skrytki porobiłem.
Zegarmistrzowska, można powiedzieć, robota. No, co ja mogę?...
Powinniście mi dać odetchnąć. Ja już niedługo zapomnę o tamtym Niemcu. Już niedługo... Czego wy chcecie ode mnie, do cholery?! - ryknął nagle. - Umowę podpisałem czy co?
Zagalopował się. Stacho podniósł ostrzegawczo dłoń do góry.
Jasio popatrzył nań szklanymi, nie widzącymi oczyma i syknął
nabiło się gliny.<br>Na końskim nosie siedzi mucha. Przelatuje komar i pyta: "Co słychać?" - "Nic takiego - powiada mucha - oraliśmy".<br>Jasio odwrócił wzrok i cicho bąknął: - Co chcecie. Dałem mieszkanie na punkt kolportażowy.<br>Przechowuję broń naszej grupy. Porobiłem skrytki takie, że sam diabeł nie znajdzie w razie czego. Stolarskie skrytki porobiłem.<br>Zegarmistrzowska, można powiedzieć, robota. No, co ja mogę?...<br>Powinniście mi dać odetchnąć. Ja już niedługo zapomnę o tamtym Niemcu. Już niedługo... Czego wy chcecie ode mnie, do cholery?! - ryknął nagle. - Umowę podpisałem czy co?<br>Zagalopował się. Stacho podniósł ostrzegawczo dłoń do góry.<br>Jasio popatrzył nań szklanymi, nie widzącymi oczyma i syknął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego