dał się namówić sympatyczny kapitan "Fuji III", by zaprowadził nas do świątyni Engakuji, w której nadal mistyczne praktyki prowadzą gołogłowych adeptów wprost do doskonałości. Rozumiesz, towarzyszu, usiłowałem okrążyć go, my, żeglarze, potrzebujemy niezwykłej wytrzymałości fizycznej, musimy umieć stać bezsennie nocą przy sterze, znosić chłód, ból, nieraz brak wody czy pożywienia. Żeglarz musi być wytrwały w dążeniach, nie przywiązany do dóbr materialnych - bo dopłacamy przecież do tego interesu. Miasaka kręcił jednak z japońską wprawą, że świątynia jest już od dawna nieczynna, ponadto dziś zamknięta. Daleko od naszej trasy, poza tym niewarta zobaczenia.<br> Na szczęście wielcy bogowie, od których roi się Kamakura, ujęli