Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
patrzył to na zegarek, to na nie. Gogolek uczepił się marynarki charta po lewej. Pytał z pijacką czkawką, czy też twierdzi, że on, Gogolek, się skończył? Czy odwiezie go limuzyną do domu? Tomaszek spał. Co chwila ktoś przepijał do Bela-Belowskiego, który odwdzięczał się zastygłym uśmiechem. "Ja pieprzę, ale klimaty! Żenada straszna. Dlaczego dają się kiwać, dlaczego nie spadają?!" - Zygmunt wiedział, że zapoznawcza imprezka była pretekstem, idealną przynętą. Połknęli ją razem z haczykiem. Bo nikt z nich nie przejmował się gasnącymi powoli lampionami, nikt nie dostrzegał rosnącej opryskliwości chartów, nikt nie zauważył, że gałki oczne Bela- -Belowskiego zaczęły się obracać! Wirowały
patrzył to na zegarek, to na nie. Gogolek uczepił się marynarki charta po lewej. Pytał z pijacką czkawką, czy też twierdzi, że on, Gogolek, się skończył? Czy odwiezie go limuzyną do domu? Tomaszek spał. Co chwila ktoś przepijał do Bela-Belowskiego, który odwdzięczał się zastygłym uśmiechem. "Ja pieprzę, ale klimaty! Żenada straszna. Dlaczego dają się kiwać, dlaczego nie spadają?!" - Zygmunt wiedział, że zapoznawcza imprezka była pretekstem, idealną przynętą. Połknęli ją razem z haczykiem. Bo nikt z nich nie przejmował się gasnącymi powoli lampionami, nikt nie dostrzegał rosnącej opryskliwości chartów, nikt nie zauważył, że gałki oczne Bela- -Belowskiego zaczęły się obracać! Wirowały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego