starannie wyszukuje twarde, suche miejsca, gdzie bez ryzyka może stąpnąć kozaczkiem za ileś tam grubych tysięcy, obstalowanym u słynnego szewca; idę za nią, bo w nie znanym mi i trochę strasznym Konstancinie jest moim cicerone.<br>- To dawna willa Wedla, a to Wacława Gąsiorowskiego, takiego pisarza; o popatrz, tu mieszkał kiedyś Żeromski, wdowa po nim jeszcze żyje.<br>Wie to wszystko, bo oprowadził ją po Konstancinie dziadek, do którego teraz idziemy; kończy się szpaler ruin, kocie łby i błotniste pobocze ustępują asfaltowi i eleganckim chodnikom z klinkieru; płoty już tu całe, solidne, wysokie, kamienne słupy i artystyczna krata, żywopłoty przystrzyżone, w ogródkach dróżki