Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Nie wzorem desperata, który ciska wszystko na jedną kartę, lecz
wzorem Odysa, który ma coś więcej do uratowania niż własną skórę, coś
więcej niż własne istnienie.
Penelopę, Telemacha, Itakę, na koniec swoją udręczoną duszę.
Wszystko, czym był, jest i będzie.
Wszystko, z Homerem włącznie.
- Więc cóż usłyszymy od pana? - spytał Zeus nie spuszczając ze
mnie oka, a było to oko baczne, oczekujące na coś, co może zmienić, odmienić
wszelką postać rzeczy.
Wtenczas zwyczajem ludów Wschodu, które odpowiadają pytaniem na
pytanie, odezwałem się w takie słowa, podkradając ustom Zeusa
formułę, jakiej nie zechciał użyć.
- Czy to prawda, że... - zawiesiłem głos - są tu
Nie wzorem desperata, który ciska wszystko na jedną kartę, lecz<br>wzorem Odysa, który ma coś więcej do uratowania niż własną skórę, coś<br>więcej niż własne istnienie.<br> Penelopę, Telemacha, Itakę, na koniec swoją udręczoną duszę.<br> Wszystko, czym był, jest i będzie.<br> Wszystko, z Homerem włącznie.<br> - Więc cóż usłyszymy od pana? - spytał Zeus nie spuszczając ze<br>mnie oka, a było to oko baczne, oczekujące na coś, co może zmienić, odmienić <br>wszelką postać rzeczy.<br> Wtenczas zwyczajem ludów Wschodu, które odpowiadają pytaniem na<br>pytanie, odezwałem się w takie słowa, podkradając ustom Zeusa<br>formułę, jakiej nie zechciał użyć.<br> - Czy to prawda, że... - zawiesiłem głos - są tu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego