ziemię rękami... zapomną o lotach, o odkryciach, <br>o kosmosie.<br><br>Przez salę przeleciał szmer. Niektórzy delegaci uśmiechali się już <br>potakująco. Natomiast Meda z wyraźnym gniewem wyświetliła numer <br>swego mandatu.<br><br>Profesor Lalos uśmiechnął się.<br><br>- Jeszcze nie skończyłem - powiedział. - Druga możliwość - to <br>pozostawienie Ziemian samym sobie. Opiera się ona na przypuszczeniu, <br>że ci Ziemianie, którzy chcą pokoju, sami powstrzymują tych, którzy <br>myślą o wojnach i napadach. Że ci, co chcą tworzyć, będą liczniejsi <br>i silniejsi od tych, którzy chcą niszczyć.<br><br>- Tak! - krzyknęła Meda.<br><br>Przewodniczący wyświetlił biały sygnał ciszy, bo sala zaszumiała krzyżującymi <br>się okrzykami "tak", "nie", "spokój", "zgoda"...<br><br>Profesor Lalos uniósł na ekranie rękę