normalnie na ziemi, nie było drzew, nie było trawy, ale były latające talerze i różne inne kosmiczne pojazdy. Nawet psy były skomputeryzowanymi robotami. Jedzenie oczywiście w pigułkach i wcale nie trzeba było jeść szpinaku. Wtedy ta wizja wydawała się bardzo ekscytująca, teraz wydaje mi się dość katastroficzna. I chociaż jako Ziemianie niezbyt dbamy o swoją planetę, to mimo wszystko nie zniszczyliśmy jej do końca. Teraz, jakby jakaś pani zadała mi taką pracę, to na pewno narysowałabym lasy, rzeki i załataną dziurę ozonową, i całe mnóstwo szczeniaków, całkiem żywych i bez żadnych chipów. I mam nadzieję, że dzieci, i nie tylko dzieci