a on leżał na tafli Morskiego Oka, kilkanaście kroków od brzegu, znaleźliśmy go przypadkowo, był bez jednego buta, żyje, nic mu nie jest.<br>Trudno było uwierzyć w to, co mówią rozgorączkowani taternicy, ale w schronisku Staszek Biel i Zbyszek Jurkowski potwierdzili poprzednią relację. Chłopak spadł z progu, zsunął się Mnichowym Żlebem i zszokowany zdołał dojść do jeziora. I upadł.<br>- Wysłaliśmy go do szpitala karetką pogotowia miejskiego - dodali na zakończenie.<br>Na często wymienianym tu prawym filarze 2 stycznia 1971r. był tłok. Piękna pogoda, bliskie podejście pod ścianę, przetorowane w dodatku w świeżym śniegu przez poprzedników, spowodowały, że na tę drogę wybrało się