że chciał być wytworny, uprzedził go o tym listownie.<br>Serdecznie przyjaźnił się z Samozwaniec i lansował ją, gdzie tylko mógł. Sam kpił z Madzi i z jej poczucia humoru, lecz nie pozwolił nikomu powiedzieć o niej złego słowa.<br>Lubił szpan i choć klepał biedę, musiał mieć sekretarza, którego wysoko wynagradzał. Zlecał mu różne zadania, nieraz zupełnie bzdurne, posyłał go na pocztę i do redakcji ze swymi tekstami do druku. Tak było w Krakowie, a później i w Warszawie. Madzia zazdrościła Arturowi i pewnego południa w kawiarni literatów przy Krakowskim Przedmieściu oświadczyła z dumą:<br>- Wiesz, Ahtułku, doszłam do wniosku, że muszę mieć